Zaproponowane przez KE zmiany w dyrektywie o pracownikach delegowanych mają protekcjonistyczny charakter. Zachwieją one zdrową konkurencyjnością na korzyść państw przyjmujących - ocenia w rozmowie z PAP dr Marek Benio.
Najważniejszą zmianą w dyrektywie w sprawie delegowania pracowników zaprezentowaną przez KE dokładnie rok temu ma być zasada równa płaca za taką samą pracę w tym samym miejscu. Do tego dochodzi wątek długości delegowania. Zgodnie z propozycją KE po 24 miesiącach delegowania pracownik delegowany byłby objęty prawem pracy państwa goszczącego. 16 lutego zaproponowane zmiany trafiły pod dyskusję europosłów w komisji PE ds. zatrudnienia. Debata mimo wszystko była dużo bardziej merytoryczna i mniej ideologiczna niż miało to miejsce cztery lata temu. Trwała wtedy analogiczna debata na temat Dyrektywy Wdrożeniowej. Poprawki zgłoszone przez posłów będą rozpatrywane już w drugiej połowie marca."Wiemy z całą pewnością, że wprowadzenie nowych zasad albo podwyższy koszty, albo skomplikuje sposób wyliczania wynagrodzenia tak bardzo, że te koszty administracyjne nie pozwolą utrzymać konkurencyjnej ceny" - mówi w wywiadzie dla PAP dr Marek Benio.W komentarzu Dr Benio odwołuje się do rezultatów swoich badań, które po raz pierwszy przedstawił na IV Europejskim Kongresie Mobilności Pracy.
Dr Benio podczas wywiadu podkreślił, że "argument zrównania płac jest jedynie zasłoną dymną dla protekcjonistycznego celu tej dyrektywy, a Komisja nawet tego nie ukrywa".Całość wywiadu dla PAP znajdą Państwo tutaj. WG O Inicjatywie Mobilności Pracy Inicjatywa Mobilności Pracy to największy w Europie think tank zajmujący się mobilnością pracy oraz delegowaniem pracowników. Od 2013 roku stara się łączyć środowisko naukowców, przedsiębiorców, związków zawodowych i urzędników administracji, tworząc jedyne w Polsce i największe w Europie merytoryczne forum wiedzy o delegowaniu pracowników w ramach swobody świadczenia usług.
