Badania potwierdzają, że tania siła robocza z Polski, w przypadku pracowników delegowanych to mit.
Badania potwierdzają, że tania siła robocza z Polski, w przypadku pracowników delegowanych, jest mitem. Pracownicy delegowani zarabiają znacznie więcej niż wynoszą stawki minimalne państw przyjmujących.
Wprowadzenie zasady "równej płacy za tę samą płacę w tym samym miejscu", w sposób nakazowy, jest przejawem administracyjnego wykluczenia konkurencyjnego oraz dyskryminacji firm ze względu na kraj prowadzenia działalności.
Doprowadzi to do wyeliminowania ze wspólnego rynku usług firm z państw członkowskich o niższym poziomie rozwoju gospodarczego - tłumaczy dr Marek Benio. Dodaje również, że
"z powodu tej zasady różnice w wynagrodzeniach w państwach bogatszych i biedniejszych UE będą się pogłębiać."
Dr Benio zdecydowanie zaprzecza powszechnie uznanym za prawdziwe, ale sprzecznych z faktami opiniom przedstawiciela OPZZ, że przedsiębiorstwa delegujące pracowników są bardziej konkurencyjne, bo mają niższe koszty pracy. Powołuje się na wyniki pilotażowych badań, prowadzone pod Jego kierownictwem przez Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, które wykazało, że
pozapłacowe koszty pracy, wynikające wyłącznie z tego, że usługa jest wykonywana na terenie innego państwa wynoszą dodatkowo aż 32% całkowitego kosztu pracy. Oznacza to, że ostateczna cena usługi świadczonej przez polską firmę nie jest niższa, a być może nawet wyższa. Polskie firmy nie konkurują więc ceną, ale przede wszystkim jakością i fachowością swoich usług.
Kluczowe jest pytanie:
czy polscy pracownicy zyskają na propozycjach KE dotyczących delegowania?
W tym przypadku trudno zgodzić się ze stwierdzeniem przedstawiciela OPZZ, że polscy pracownicy zyskają prawo do otrzymywania takiego samego wynagrodzenia jak ich europejscy koledzy. Problem będzie jednak ze skorzystaniem z tego prawa. Prawa rynku są nieubłagane - "
ze względu na wyższe pozapłacowe koszty zatrudnienia transgranicznego cena usługi wzrośnie i nawet przy braku lokalnego usługodawcy klient nie będzie w stanie jej zapłacić." A zatem
na propozycji KE straci po równo polski pracownik i jego pracodawca. Zyskają wyłącznie bogate państwa starej Unii, które pozbędą się ze swoich rynków niechcianej konkurencji.
Więcej można przeczytać
tutaj.