24 sierpnia, 2023

Handel ludźmi w Europie rośnie. Dr Marek Benio dla forsal.pl

Handel ludźmi nie jest zjawiskiem sezonowym, ale więcej ludzi pada ofiarą latem z powodu łapania niezwykłych okazji szybkiego zarobku za granicą. Dla studentów koniec sierpnia to ledwo połowa wakacji. Przypominamy zatem ciekawy artykuł ostrzeżenie, w którym m. in. Marek Benio pomaga odróżnić ofertę pułapkę od oferty pracy za granicą.

Wbrew powszechnym wyobrażeniom aż 59 proc. ofiar handlu ludźmi w Europie stanowią obywatele Unii Europejskiej. Dotyczy to także Polek i Polaków - niemal codziennie trafiają do pracy przymusowej, głównie w Niemczech, Norwegii, Szwecji i Wielkiej Brytanii. Zjawisko cały czas się nasila, o czym powinni pamiętać wszyscy planujący pracę za granicą. Jak uniknąć tragedii?

Tuż przed obchodzonym 30 lipca Światowym Dniem Walki z Handlem Ludźmi Eurostat opublikował dane, z których wynika, że liczba ofiar handlu ludźmi w Europie zwiększyła się pomiędzy rokiem 2020 a 2021 o 10 proc., a udział obywateli UE wśród ofiar wynosi już aż 59 proc. Szczególnie częsty na terenie UE jest wyzysk w obszarze pracy i usług przymusowych – stanowi 29 proc. ogółu przypadków handlu ludźmi.

Niepokojącą tendencję potwierdzają najnowsze dane polskiego Departamentu Spraw Międzynarodowych i Migracji: w 2022 roku aż 225 osób - na 277 udokumentowanych przypadków handlu ludźmi w Polsce - padło ofiarą pracy przymusowej lub usług o takim charakterze. Z tego 95 to obywatele Polski.

Osoby decydujące się na wyjazd do pracy za granicę powinny zachować dużą ostrożność w wyborze ofert

– podkreśla dr Marek Benio, wiceprezes Europejskiego Instytutu Mobilności Pracy (ELMI), który od lat łączy środowiska pracodawców, naukowców, pracowników i urzędników zajmujących się kwestiami delegowania pracowników w ramach swobody świadczenia usług.

Zmuszanie do pracy szantażem to także handel ludźmi

Wydawałoby się, że w nowoczesnej Europie zjawisko handlu ludźmi powinno całkowicie zaniknąć lub co najwyżej mieć marginalny charakter. Niestety, tak nie jest: wszelkie dostępne dane mówią o wzroście liczby ofiar handlu ludźmi oraz nasileniu niektórych form tego zjawiska. Przy tym 10-procentowy wzrost odnotowany przez Eurostat to jedynie widoczna oficjalnie część zjawiska – rzeczywista liczba poszkodowanych jest znacznie wyższa, niż wykazują statystyki, wiele przypadków pozostaje nieujawnionych. Według analityków impulsem do rozwoju handlu ludźmi był w ostatnich latach kryzys wywołany przez pandemię, a potem przez wojnę rozpętaną przez Rosję w Ukrainie.

Jak wyjaśnia dr Marek Benio, pod pojęciem handlu ludźmi rozumiemy werbowanie, transport, przekazywanie, przechowywanie lub przyjmowanie osób, z zastosowaniem gróźb lub użyciem siły, lub z wykorzystaniem innej formy przymusu, uprowadzenia, oszustwa, wprowadzenia w błąd, nadużycia władzy lub wykorzystania słabości, wręczenia lub przyjęcia płatności lub korzyści dla uzyskania zgody osoby mającej kontrolę nad inną osobą, w celu wykorzystania.

Z kolei "wykorzystanie" obejmuje, jako minimum, wykorzystywanie prostytucji innych osób lub inne formy wykorzystania seksualnego, pracę lub usługi o charakterze przymusowym, niewolnictwo lub praktyki podobne do niewolnictwa, zniewolenie albo usunięcie organów.

O handlu ludźmi w kontekście pracy i świadczenia usług mówimy nie tylko wówczas, gdy praca wykonywana jest pod przymusem fizycznym albo psychicznym, ale również, gdy oszukując lub wprowadzając ofiarę w błąd, przestępca korzysta z pracy bez gratyfikacji lub gdy z wynagrodzenia dokonuje się potrąceń bez podstawy prawnej

- zwraca uwagę wiceprezes ELMI.

Podkreśla, że szantaż lub sama groźba niewypłacenia części lub całości wynagrodzenia jeśli ofiara nie będzie kontynuować pracy - jest także przejawem wyzysku składającego się na handel ludźmi. I choć potocznie handel ludźmi kojarzy się z przymusową prostytucją lub pozbawianiem organów, to także mniej drastyczne formy przymusu i wyzysku w kontekście pracy składają się na handel ludźmi.

- Wyjazdy do pracy za granicę sprzyjają handlowi ludźmi. Utrudniony kontakt z najbliższymi, nieznajomość lokalnego prawa i instytucji mogących udzielić pomocy oraz bariera językowa ułatwiają robotę werbownikom – przestrzega dr Marek Benio.

Cały artykuł red. Zbigniewa Bartusia można przeczytać TUTAJ.

Źródło: forsal.pl

MOŻE CI SIĘ PODOBAĆ